Skip to main content

W czerwcu 2025 OZE wyprodukowały więcej prądu niż węgiel

W czerwcu 2025 OZE wyprodukowały więcej prądu niż węgiel

Czerwiec 2025 roku zapisze się w historii polskiej energetyki jako moment przełomowy. Po raz pierwszy w dziejach państwa energia z odnawialnych źródeł przekroczyła udział węgla w krajowej produkcji prądu. Według danych Forum Energii, OZE wygenerowały aż 44,1% energii elektrycznej, podczas gdy źródła węglowe odpowiadały za 43,7%.

To jednak nie jedyny sygnał nadchodzących zmian. W całym drugim kwartale bieżącego roku udział węgla w miksie energetycznym spadł poniżej granicy 50%, osiągając poziom 45,2%. Równocześnie odnotowano zauważalny spadek cen energii na rynku hurtowym – średnia cena za MWh była niższa o 34 zł w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej. Czy te dane oznaczają, że Polska na dobre wchodzi w erę czystszych technologii? I czy możemy już mówić o schyłku węgla jako filaru krajowego systemu energetycznego?

Rekordowe wyniki OZE w czerwcu 2025

W czerwcu 2025 roku odnawialne źródła energii po raz pierwszy objęły prowadzenie w polskim miksie energetycznym, osiągając poziom, który jeszcze kilka lat temu wydawał się niemożliwy. To efekt nie tylko rozwoju technologii, lecz także konsekwentnych działań inwestycyjnych, zmian regulacyjnych i rosnącej roli prosumentów.

Produkcja energii z fotowoltaiki i elektrowni wiatrowych wzrosła na tyle, że była w stanie konkurować – i ostatecznie przebić – tradycyjne źródła oparte na węglu. Kluczowe okazały się nie tylko dogodne warunki atmosferyczne, ale również coraz większa dostępność lokalnych źródeł odnawialnych w całym kraju. Na znaczeniu zyskały również farmy solarne i wiatrowe, które – wspierane przez zmienione przepisy – rozwijają się znacznie szybciej niż jeszcze kilka lat temu.

To rekordowe osiągnięcie nie jest wyłącznie dowodem rosnącej efektywności zielonych technologii. To także sygnał, że Polska wchodzi w nową fazę transformacji energetycznej – fazę, w której OZE nie są już uzupełnieniem systemu, lecz realną alternatywą o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa energetycznego kraju.

Węgiel na równi pochyłej

W II kwartale 2025 roku węgiel po raz pierwszy w historii nie odpowiadał za większość produkcji energii elektrycznej w Polsce – jego udział spadł do 45,2%, co stanowi istotny punkt zwrotny w miksie energetycznym.

Co ciekawe, rok 2024 przyniósł rekordowo niski udział węgla w całorocznej produkcji energii – tylko 57,1%, wobec około 61% w 2023 roku i aż 83% dekadę temu.

Warto podkreślić, że ten trend nie zachodzi wyłącznie ze względu na OZE. Wzrost udziału gazu ziemnego (11,6% w 2024 r.) także przyczynił się do ubytków węgla, szczególnie w okresach zwiększonego wykorzystania źródeł gazowych i OZE jednocześnie.

Sektor węglowy generuje straty

Choć węgiel przez dekady stanowił fundament krajowej energetyki, dziś jego ekonomiczna opłacalność budzi poważne wątpliwości. Zapotrzebowanie na krajowy surowiec systematycznie maleje, a produkcja energii elektrycznej z węgla coraz częściej przegrywa z odnawialnymi źródłami energii nie tylko pod względem środowiskowym, ale i finansowym.

Mimo zapisów umowy społecznej przewidujących stopniowe zamykanie wybranych kopalń – takich jak „Bielszowice”, „Wujek” czy „Sośnica” do 2033 roku – zatrudnienie w tych zakładach pozostaje na względnie stabilnym poziomie. To oznacza, że koszty funkcjonowania sektora nie spadają, nawet jeśli jego znaczenie w systemie energetycznym wyraźnie się kurczy.

Do utrzymania nierentownych kopalń konieczne są ogromne nakłady publiczne. Szacuje się, że roczne dopłaty budżetowe do górnictwa sięgają nawet 9 miliardów złotych. Środki te przeznaczane są m.in. na pokrycie deficytów, wypłaty, świadczenia socjalne oraz utrzymanie infrastruktury wydobywczej, która w coraz mniejszym stopniu odpowiada na realne potrzeby rynku.

Wciąż jednak część opinii publicznej oraz środowisk związkowych postrzega węgiel jako strategiczny zasób, który należy chronić. Tymczasem dane rynkowe i trend transformacji energetycznej wskazują jasno: bez regularnych dopłat polski węgiel nie jest w stanie konkurować z tańszą, czystszą i bardziej elastyczną energią ze źródeł odnawialnych.

Rozwój OZE przyspiesza, ale system nie nadąża za zmianami

Rosnący udział odnawialnych źródeł energii w polskim systemie elektroenergetycznym to bez wątpienia krok w stronę bardziej zrównoważonej przyszłości. Jednakże, tempo tej transformacji nie idzie w parze z modernizacją infrastruktury i dostosowaniem rynku do nowych wyzwań. W 2024 roku OZE odpowiadały za blisko 30% całkowitej produkcji energii elektrycznej, przy czym głównym motorem wzrostu była fotowoltaika – zarówno ta prosumencka, jak i realizowana w postaci dużych farm solarnych.

Zdecydowanie wolniej rozwija się lądowa energetyka wiatrowa, ograniczana przez bariery regulacyjne i społeczne. W efekcie struktura przyrostu nowych mocy jest nierównomierna, a sam system coraz częściej boryka się z problemem nadwyżek energii w godzinach szczytowego nasłonecznienia czy silnych wiatrów.

Brak wystarczających magazynów energii oraz ograniczona elastyczność popytu powodują, że część odnawialnych źródeł musi być okresowo ograniczana, co prowadzi do strat zarówno ekonomicznych, jak i środowiskowych. Dalszy rozwój OZE będzie zatem wymagał nie tylko instalowania nowych mocy, ale przede wszystkim inwestycji w infrastrukturę przesyłową, inteligentne zarządzanie siecią i systemy bilansujące, które zapewnią stabilność całemu sektorowi energetycznemu.

Nowelizacja ustawy wiatrakowej

Niedostosowanie systemu energetycznego do rosnącej liczby instalacji OZE to nie jedyne wyzwanie stojące przed transformacją. Równie istotną barierą okazują się przepisy prawne i napięcia społeczne, które spowalniają rozwój niektórych technologii, zwłaszcza lądowej energetyki wiatrowej.

W odpowiedzi na wieloletni zastój w tym obszarze, Sejm uchwalił nowelizację tzw. ustawy wiatrakowej, która zmniejsza minimalną odległość nowych turbin od zabudowań z 700 do 500 metrów. Zmiana ta ma umożliwić realizację licznych inwestycji wiatrowych, które do tej pory były blokowane przez restrykcyjne przepisy planistyczne. Jednak nie obyło się bez kontrowersji – część opinii publicznej, w tym także Prezydent Andrzej Duda, wyraziła sprzeciw wobec przepisów, wskazując na potencjalne zagrożenie dla ładu przestrzennego oraz komfortu życia mieszkańców.

Rząd, chcąc zniwelować społeczne napięcia, zapowiedział wprowadzenie rekompensat finansowych dla osób mieszkających w odległości do 1000 metrów od planowanych turbin. Co istotne, decyzje lokalizacyjne mają być podejmowane w porozumieniu z samorządami i lokalnymi społecznościami, co może zwiększyć akceptację dla projektów wiatrowych – o ile towarzyszyć im będzie przejrzysta komunikacja i realne wsparcie.

Nowelizacja może odblokować rozwój energetyki wiatrowej na lądzie, ale jej skuteczność zależy nie tylko od litery prawa, lecz także od sposobu wdrożenia przepisów w praktyce – z uwzględnieniem lokalnych potrzeb, planowania przestrzennego i środowiskowej odpowiedzialności.

Poparcie rośnie, ale wciąż brakuje zaufania i spójnej strategii

Mimo rosnącego znaczenia odnawialnych źródeł energii w polskim systemie elektroenergetycznym, społeczna akceptacja dla inwestycji w OZE nie zawsze idzie w parze z ich dynamicznym rozwojem. Z jednej strony poparcie dla zielonej energii utrzymuje się na wysokim poziomie – podobnie jak w przypadku planowanych elektrowni jądrowych. Z drugiej jednak, entuzjazm często słabnie, gdy mowa o bezpośrednim sąsiedztwie turbin wiatrowych czy dużych instalacji fotowoltaicznych.

To zjawisko dobrze obrazuje znane z badań zjawisko NIMBY (Not In My Back Yard), które może skutecznie spowalniać wdrażanie projektów strategicznych, nawet jeśli są one korzystne z punktu widzenia całego kraju. Niezbędna jest zatem nie tylko zmiana przepisów, ale również budowanie zaufania społecznego i włączanie mieszkańców w proces decyzyjny.

Jak pokazują dane Polskich Sieci Elektroenergetycznych, Polska dysponuje już 23 GW mocy zainstalowanej w fotowoltaice i 11 GW w energetyce wiatrowej na lądzie. To znaczący potencjał, który może dalej rosnąć – o ile towarzyszyć mu będzie spójna polityka, przejrzyste procedury oraz efektywna współpraca między rządem, samorządami i biznesem. W przeciwnym razie rozwój OZE może natknąć się na bariery, których nie da się przezwyciężyć samą wolą polityczną.

Wysoka emisyjność pozostaje wyzwaniem – presja rośnie, wpływy maleją

Choć Polska intensywnie rozwija odnawialne źródła energii, pod względem emisyjności gospodarki nadal znajduje się w niechlubnej czołówce światowej. W przeliczeniu na jednostkę PKB oraz na zużycie energii, nasz kraj ustępuje jedynie kilku najbardziej emisyjnym państwom globu, takim jak Kuwejt, RPA czy Kazachstan.

W 2024 roku średnia cena uprawnień do emisji CO₂ w systemie EU ETS wyniosła 64,75 euro za tonę, co było wartością niższą niż zakładano w prognozach budżetowych. W rezultacie wpływy ze sprzedaży uprawnień były mniejsze, choć nadal istotne – łącznie przyniosły państwu około 16,6 miliarda złotych. Te środki, zgodnie z zasadami unijnymi, powinny wspierać transformację energetyczną i działania na rzecz neutralności klimatycznej, ale ich realne wykorzystanie często pozostaje tematem debaty publicznej.

Zestawienie wysokiej emisyjności gospodarki z relatywnie niskimi przychodami z systemu handlu emisjami pokazuje, że Polska musi nie tylko ograniczać wykorzystanie paliw kopalnych, ale też skuteczniej zarządzać instrumentami finansowymi wynikającymi z unijnej polityki klimatycznej.

Nowy rozdział, stare wyzwania – dokąd zmierza polska energetyka?

Czerwiec 2025 roku zapisał się jako symboliczny moment przełomu – miesiąc, w którym odnawialne źródła energii po raz pierwszy prześcignęły węgiel w krajowym miksie energetycznym. To wyraźny sygnał, że transformacja nie tylko się rozpoczęła, ale przyspiesza z każdym kolejnym kwartałem. Za tymi liczbami stoją konkretne zmiany – technologiczne, legislacyjne i społeczne – które przeobrażają sposób, w jaki Polska wytwarza i konsumuje energię.

Jednocześnie wyraźnie widać, że sukcesy te nie są wolne od trudności. Wyzwania infrastrukturalne, ograniczona elastyczność systemu, niedobór magazynów energii oraz opór społeczny wobec niektórych form OZE pokazują, że sama zmiana miksu wytwórczego to za mało. Potrzebna jest spójna, długofalowa strategia energetyczna, która połączy rozwój niskoemisyjnych źródeł z modernizacją sieci, polityką społeczną i racjonalnym planowaniem przestrzennym.

Transformacja energetyczna to nie chwilowy trend, lecz proces, który wymaga determinacji, współpracy i odwagi w podejmowaniu decyzji. Czerwcowy rekord OZE jest ważnym krokiem, ale jeszcze ważniejsze będą kolejne lata – bo to one przesądzą, czy Polska rzeczywiście odejdzie od paliw kopalnych i stanie się częścią nowoczesnej, zielonej Europy.